Na zawsze zapamiętam szesnastoletniego chłopca o włosach koloru ognia, w niebieskiej, nowej marynarce w kratę, w pomarańczowych spodniach, z ręką poplamioną błękitem pruskim, który w błogim zachwyceniu przyglądał się nagim kobietom w złotych ramach; swoim strojem nowoczesnego robotnika, tryskającym kolorem, zabijał cały nasz salon, całkowicie tego nieświadom; na ścianach pozostały tylko mgliste cienie w postarzałych ramach; i ten olśniewający chłopak, który wyglądał, jakby go zrodziła maszyna rolnicza, był symbolem wystawy obok, jutra, kiedy przesąd zostanie obalony.