Z pewnością każdy niejednokrotnie spotykał się z sytuacją, w której tuż przed próbą robienia ciasta czy jakiegoś dania w kuchni zabrakło mąki, mleka czy oleju lub jakiegokolwiek niezbędnego to stworzenia dania składnika. W takiej sytuacji wsiadanie w samochód i jechanie na zakupy do hipermarketu oddalonego i kilkanaście kilometrów od miejsca zamieszkania, szczególnie wieczorem czy rano na kilkanaście minut przed wyjściem jest niemożliwe. I tylko w takich sytuacjach sklepy osiedlowe wygrywają z wielkimi rywalami, którzy na ogół mogą zaoferować o wiele większy wybór asortymentu w niższych cenach. Zakupy nierzadko jednak muszą być zrobione natychmiast, więc kluczowy dla klienta jest aspekt dostępności i bliskości, a nie ceny i jakości. Właśnie na zasadzie takiej analizy potrzeb kupujących pojawiać zaczęła się zupełnie nowa klasa sklepów, dyskonty spożywcze, które wchodzą w nowo budowane wielkie osiedla i starają się ustawić w sąsiedztwie wszystkich potencjalnych klientów, wabiąc ich na zakupy nie tylko bliskością, ale i dobrą ceną.